Cienie w RajuErich Maria Remarque
„Cienie w raju” to książka o ludziach, którzy w ucieczce przed wojną szukają sensu w życiu, bezpiecznego kawałka ziemi i spokoju — przede wszystkim.
Emigranci z różnych krajów i środowisk osiadają w Ameryce, tworząc swego rodzaju bohemę. Aktorzy, pisarze czy dziennikarze — wiecznie prześladowani przez wspomnienia wojny — muszą rozglądać się na obczyźnie za szansą na zarobek.
Milczeliśmy, Była to typowa, wynikająca z zakłopotania przerwa w rozmowie dwóch emigrantów, którzy nie wiedzą, jak daleko mogą się posunąć w pytaniach. Nie wiedzą, kto nie żyje.
Więzy, które łączą emigrantów — czy to z Niemiec, czy z Rosji, czy to Żydów, czy chrześcijan, czy ludzi, którzy byli świadkami zbyt wielu nieszczęść i okrucieństw, żeby wierzyć w jakiegokolwiek Boga — wydają się trwałe i niezrywalne (trzymają się razem, wspólnie przeżywają wieści z frontu, wspólnie biesiadują nad polską wódką i niemieckim schnappsem), ale gdy wojna zmierza ku końcowi, powstaje między nimi coraz większa przepaść kulturowa, bo choć zarzekali się, że Ameryka jest ich rajem na ziemi, skrycie zaczynają planować powroty do ojczystych krajów, o których wyobrażenie często jest przejaskrawione w ich pamięci. Koniec końców powrót do miejsc, które na pozór wydają się znajome, wyłuskuje ich nieprzygotowanie na skutki, jakie pozostawiła po sobie wojna.
„Cienie w raju” jest książką pełną cichego smutku leżącego pod płachtą codzienności — jak to z książkami Remarque’a często bywa — ale jednocześnie wybrzmiewa z niej szczera, czysta nadzieja na to, że jakiekolwiek „jutro” będzie lepsze: najpierw od wiecznej ucieczki, ukrywania się i próby przetrwania (które nie jest w tej książce bezpośrednio pokazane, ale jest ciągłym echem na tle wydarzeń: prześladuje bohaterów w snach, chowa się za półsłówkami i niedopowiedzeniami), później od hotelowego, zaściankowego trwania na emigracji, podczas gdy w Europie toczy się wojna, która dla Ameryki jest tylko odległym echem.
Jestem tu wrogim cudzoziemcem i powinienem się cieszyć, że nie wsadzono mnie do obozu dla internowanych. Masz rację, ze mnie ni pies, ni wydra, ale tak samo było ze mną w Europie. Tu już jest raj. Raj cieni, jeśli chcesz, oddzielony od wszystkiego, co ważne dla innych, a dla mnie jeszcze ważniejsze. Bo dla mnie to raj, w którym można przezimować. Raj przymusowego widza.
Ola
Komentarze
Prześlij komentarz