Dziewczyna, kobieta, inna
Bernardine Evaristo
Pamiętacie, jak pisałam, że ciężko mi się było wgryźć w język, którym jest napisane „Kochaj bliźniego swego” Remarque’a? I że dawno nie znalazłam się w sytuacji, w której musiałabym się do języka, którym jest pisana książka, przyzwyczaić? Podobnie miałam z „Dziewczyną, kobietą, inną”, tyle że nie o język chodziło, a o styl, jakim jest ona napisana.
Książka opowiada historie dwunastu bohaterek, przeważnie czarnoskórych kobiet, które opowiadają o poznawaniu siebie, o swojej seksualności, ale też o dyskryminacji, która ich spotyka — ze względu na to, że są czarnoskóre, ze względu na to, że są kobietami — o dramatach, które ich dotknęły i o tym, jak sobie z nimi radziły. W książce można znaleźć głos osoby niebinarnej, głos osoby transpłciowej, głos osób homoseksualnych, głos osób czarnoskórych — krzyczące o tym, że oni też są ludźmi, bez względu na preferencje seksualne albo sposób ubierania się, albo to, z jaką płcią się identyfikują, albo kolor skóry.
nie możecie tu pracować, mówili, kiedy Clovis rozpytywał na nabrzeżu
nie możecie tu jeść, mówili, jak żeśmy wchodzili do kafejki
nie możecie tu pić, mówił barman, jak żeśmy wchodzili do pubu, wszyscy się na nas gapili
nie możecie tu spać, bo mi się pościel upaprze od tej waszej skóry, powiedziała kobieta, która w oknie miała wywieszoną tabliczkę o wolnych pokojach, ludzie wtedy byli nieuprzejmi i ograniczeni, mówili co myśleli i nic ich nie obchodziło czy ci zrobią przykrość, bo nie istniały żadne prawa antydyskryminacyjne żeby ich powstrzymać
jedno, co możecie zrobić, to wyjechać stąd i nigdy nie wracać, tak nam poradził policjant, jak żeśmy przyszli na skargę
W książce nie ma dużych liter ani kropek na końcu zdania, jak już pewnie zauważyliście po powyższym cytacie. Domyślam się, dlaczego autorka zdecydowała się na taki zabieg, ale nie będę wyskakiwała z własnymi teoriami, zostawię to Wam do oceny, bo każdy ma prawo odebrać ten styl inaczej. Tak czy inaczej, to jest właśnie powód, dla którego z początku, przy pierwszych stronach, nie do końca mogłam się w tę książkę dobrze wczytać, później — jak już do tego przywykłam — czytało mi się ją szybko i bez żadnych trudności.
Wracając do fabuły, książka porusza bardzo aktualne problemy współczesnego świata, który pod względem tolerancji, wydaje się wciąż raczkować. Oddaje głos wszystkim tym osobom, które przeważnie są zagłuszane stereotypowymi opiniami; daje im szansę wyjaśnić własny punkt widzenia. Ludzie zawsze szukają przyczyn: dlaczego coś wygląda tak, a nie inaczej, dlaczego ktoś się zachowuje w taki, a nie inny sposób, dlaczego ktoś może się uważać za takiego, a nie innego — a ta książka te przyczyny wskazuje, nie tylko podając wyjaśnienia na trudne pytania, ale też pokazując drogę, którą się przeszło, aby znaleźć się w takim, a nie innym punkcie. Obserwujemy przeszłość tych osób, podglądamy ich myśli, patrzymy, w jaki sposób tłumaczą swoje decyzje innym i jak odkrywają swój własny głos, swoje własne poglądy i preferencje.
czasami zdarzało jej się napisać nie to, co trzeba, aż natrafiła na osobę o imieniu Bibi, która odpowiedziała: daję słowo, że przywalę następnej osobie, która pomyli transseksualność z transpłciowością! tutaj nie tolerujemy ignorancji, ktouś, osoby transpłciowe stają się transseksualne dopiero po medycznej tranzycji, okej?
aha
okej
Megan przekonała się, że musi tu chodzić na paluszkach, bo inaczej wpakuje się na minę, nic z tego nie miało dla niej większego sensu, przecież męskość i kobiecość są czymś trwałym i niezmiennym?
znowu błąd! — odparła Bibi, płeć to konstrukt społeczny, większość z nas rodzi się mężczyznami albo kobietami, ale koncept męskości i kobiecości to społeczny wynalazek, nic z tego nie jest wrodzone, nadążasz?
nie, nie bardzo
Dużo w tej książce o feminizmie, o sile kobiet, o podejmowaniu decyzji o zmianie płci, która nie jest taka pochopna, jak się ludziom wydaje; książka pokazuje, jak wiele przemyśleń mają wszyscy ci ludzie, że często muszą zaakceptować samych siebie, co nie jest łatwe, kiedy wokół jest tak wiele nietolerancji i obcych osób gotowych ich za to potępić, wyśmiać i odrzucić.
Wszystkie kobiety i osoby niebinarne przedstawione w tej książce chcą być traktowane z szacunkiem, chcą, aby nie oceniano ich po pozorach, aby ludzie ich zrozumieli i przestali wytykać palcami.
Wyobrażam sobie, jak trudna do przetłumaczenia była ta książka. Tłumaczka (Aga Zano) na końcu książki pisze o komplikacjach podczas jej tłumaczenia i o kilku decyzjach, które musiała podjąć, aby wiernie oddać jej treść. Trzeba przyznać, że tłumaczka wykonała kawał dobrej roboty.
Bernardine Evaristo w 2019 roku wygrała Bookera za „Dziewczynę, kobietę, inną”. Pomimo tego, że w 1992 roku ustanowiono zasadę, że tej nagrody nie można dzielić, w 2019 roku — pierwszy raz od 27 lat — były dwie, równoważne wygrane. Bernardine Evaristo dzieliła wygraną razem z Margaret Atwood za jej „Testamenty”. Jak na moje oko: całkowicie zasłużenie.
Ola
Komentarze
Prześlij komentarz