Przejdź do głównej zawartości

Saturnin — Jakub Małecki

 Jak wielką moc mogą mieć wspomnienia,

czyli Jakub Małecki „Saturnin”





Saturnin Małeckiego to już druga w tym roku książka z wątkiem odkopywania tajemnic z przeszłości rodziny, którą czytałam. Cała historia zaczyna się niepozornie i — jak to w życiu bywa — przypadkowo. Trzydziestoletni Saturnin Markiewicz dowiaduje się przez telefon od zaniepokojonej matki, że jego dziewięćdziesięciosześcioletni dziadek zaginął. Wsiada więc w samochód i wraca w rodzinne strony, gdzie spodziewa się odszukać wraz z matką zaginionego dziadka, a przy tym odkrywa zawiłą, zostawiającą po sobie ślady przeszłość, którą nosi w pamięci jego dziadek. Wraz z Saturninem wkraczamy w historię, której początek prowadzi nas do burzliwych czasów wojny i zdarzeń, które wpłynęły na życie Tadeusza Markiewicza — dziadka Saturnina.



Młodość rzadko myśli o starości, a starość o młodości bardzo często.


Książka opowiada ciężkie, pozostawiające blizny na duszy i umyśle losy w bardzo prosty i piękny sposób. Język, jakim jest ona napisana, ma w sobie coś takiego, że nie można się od tej książki oderwać. Szczerze mówiąc, nie jestem pewna, co powinnam powiedzieć o stylu, w jakim ta książka jest napisana, żeby nie zabrzmiało to tandetnie i oklepanie, bo pierwsze, co mi przychodzi na myśli, to: widać, że w tę książkę wpakowane jest całe serce i jeszcze odrobina. Z „Saturnina” emocje buchają na czytelnika — i to nie tylko emocje jednego bohatera, ale całej gamy bohaterów, bo każde z nich: Saturnin, jego matka Hania i dziadek Tadeusz zajmują w fabule ważne miejsce — za tymi postaciami kryje się życie, w które się zanurzamy, kryją się ich wzloty i upadki, kryją się szczęśliwe chwile i trudy, z którymi na danym etapie swojego życia muszą się zmagać.
Było to moje pierwsze zderzenie z twórczością Jakuba Małeckiego i z pewnością sięgnę po inne jego książki, bo myślę, że warto. Mówię o tym dlatego, że bardzo dużo osób zwraca uwagę na powtarzalność wątków w książkach Małeckiego i wydaje mi się, że jest to trochę związane z tym, że Małecki bardzo dużo czerpie z własnych przeżyć, z własnych uczuć, ale nie czyni to tych książek przewidywalnymi — w moim odczuciu jest wręcz przeciwnie, właśnie to, że autor wykorzystuje pewne historie, sprawia, że te książki są tak niezwykłe i przyjemne w odbiorze. Właśnie to sprawia, że książki Małeckiego tak mocno manipulują uczuciami czytelników.
Wszystkim, którzy zamierzają czytać „Saturnina” Małeckiego, powiem jeszcze, że niesamowicie istotne jest tutaj posłowie. Pozwala spojrzeć na tę książkę z nieco innej perspektywy i potęguje wrażenie, jakie po sobie zostawia. Tylko uprzedzam, aby nie zerkać na niego przed zabraniem się za tę lekturę, bo zdradzi Wam ono kilka istotnych wątków i poniekąd odbierze przyjemność ze stopniowego odkrywania tej historii i tego, co ze sobą niesie.



Ola




    Mam wrażenie, że w książce tej nie tyle chodzi o akcję, ciąg wydarzeń, ile o życie wewnętrzne bohaterów, o to, w jaki sposób pewne wydarzenia wpływają na jednostkę i dalej na rodzinę. Każda z postaci jest doskonale nakreślona ze swoimi traumami, dziwactwami, lękami i kompleksami. 
        Czy te negatywne emocje też się dziedziczy? Albo inaczej — czy wychowując się w takiej, a nie innej rodzinie przejmujemy wzory zachowań i cechy charakteru innych jej członków? 
         Czy trauma, która spotyka dziadka, determinuje los jego córki i wnuka? 
      I w końcu — czy trauma, która dotknęłaby innego członka rodziny w przeszłości, też doprowadziłaby do problemów emocjonalnych w kolejnych pokoleniach? A może kobiety są silniejsze psychicznie od mężczyzn? 
        Sam fakt, że fabuła jest na podstawie historii rodziny autora, świadczy, moim zdaniem, o tym, jak głęboko się nad tym zastanawia. 
        A swoją drogą to ciekawe, jak inaczej odbieramy przeczytane książki. Ja i Ola.


Monika









Komentarze

  1. Faktycznie, w książkach Małeckiego można znaleźć pewną powtarzalność, ale tylko jeśli chodzi o sposób przedstawiania nam historii i zapoznawania czytelnika z bohaterami. Emocje, przeżycia, wspomnienia i doświadczenia kolejnych postaci są bardzo różne i za każdym razem bardzo wciągające. Małecki przygląda się bohaterom z bliska, wchodzi w ich głowy i serca, a potem przedstawia je czytelnikowi takimi jakimi są, bez oceny i zbędnych wniosków. Dzięki takim zabiegom postacie są prawdziwe, realistyczne, bliskie czytelnikowi.
    Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się pozostałymi książkami tego autora :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mentalista

  Mentalista czyli kryminał pióra Camilli Läckberg i Henrika Fexeusa Są dwie kwestie, których w książkach nie jestem w stanie zdzierżyć. Jedna to robienie z bohatera idioty. Druga — robienie idioty z czytelnika. Jest również pewien typ bohatera, za którym przepadam: uwielbiam czytać o inteligentnych ludziach. Może zdefiniuję typ „inteligentnego bohatera”, bo choć w różnych książkach różnie się on objawia, przeważnie łączy go kilka wspólnych mianowników: jest to ktoś, kto bardzo dużo zauważa, szybko łączy fakty i potrafi rozeznać się w intencjach innych bohaterów książki. Jest to typ raczej przebiegły, który przy odrobinie wysiłku potrafi zwodzić na manowce, nie wahając się grać znaczonymi kartami — czasem działając tym samym w dobrej sprawie. Wbrew powyższemu jest to zarazem typ bohatera pełnego empatii i zrozumienia. Tytułowy Mentalista jest taką postacią: z zawodu iluzjonista, o logiczno-matematycznym umyśle. Jest doskonałym słuchaczem, nie gorszym obserwatorem, a jeg...

Eksmitowani. Nędza i zyski w jednym z amerykańskich miast

  Eksmitowani. Nędza i zyski w jednym z amerykańskich miast Matthew Desmond K ażdemu się należy urlop. Mnie także! No więc wyjeżdżając na 2 tygodnie zasłużonego urlopu, powzięłam postanowienie  —  w czasie urlopu będę czytała tylko kryminały. No i przeczytałam. Jeden. Potem sięgnęłam po (jakżeby inaczej) reportaż  —  Eksmitowanych. Reportaż Matthew Desmonda w 2017r. został uhonorowany nagrodą Pulitzera. Ameryka. Mojemu pokoleniu jawi się niemal jako kraina szczęśliwości, mlekiem i miodem płynąca, a każdy może stać się milionerem, byleby tylko chciał. Otóż z książki Matthew Desmonda ukazuje się zupełnie inny obraz Ameryki. Obok ludzi bogatych żyją ludzie egzystujący na granicy ubóstwa. A największą traumą dla człowieka, każdego człowieka, jest stracić dom. I o tym jest ta książka.  Jest to niezwykle rzetelnie przedstawiona historia kilku rodzin z Milwaukee, które każdego dnia borykają się z nędzą, każdego dnia próbują przetrwać kolejny dz...

Dziewczyna, kobieta, inna — Bernardine Evaristo

  Dziewczyna, kobieta, inna Bernardine Evaristo P amiętacie, jak pisałam, że ciężko mi się było wgryźć w język, którym jest napisane „Kochaj bliźniego swego” Remarque’a? I że dawno nie znalazłam się w sytuacji, w której musiałabym się do języka, którym jest pisana książka, przyzwyczaić? Podobnie miałam z „Dziewczyną, kobietą, inną”, tyle że nie o język chodziło, a o styl, jakim jest ona napisana. Książka opowiada historie dwunastu bohaterek, przeważnie czarnoskórych kobiet, które opowiadają o poznawaniu siebie, o swojej seksualności, ale też o dyskryminacji, która ich spotyka — ze względu na to, że są czarnoskóre, ze względu na to, że są kobietami — o dramatach, które ich dotknęły i o tym, jak sobie z nimi radziły. W książce można znaleźć głos osoby niebinarnej, głos osoby transpłciowej, głos osób homoseksualnych, głos osób czarnoskórych — krzyczące o tym, że oni też są ludźmi, bez względu na preferencje seksualne albo sposób ubierania się, albo to, z jaką płcią się identy...